Mybrary.info
mybrary.info » Книги » Детские » Детская проза » Zapa?ka Na Zakr?cie - Siesicka Krystyna (прочитать книгу .TXT) 📗

Zapa?ka Na Zakr?cie - Siesicka Krystyna (прочитать книгу .TXT) 📗

Тут можно читать бесплатно Zapa?ka Na Zakr?cie - Siesicka Krystyna (прочитать книгу .TXT) 📗. Жанр: Детская проза. Так же Вы можете читать полную версию (весь текст) онлайн без регистрации и SMS на сайте mybrary.info (MYBRARY) или прочесть краткое содержание, предисловие (аннотацию), описание и ознакомиться с отзывами (комментариями) о произведении.
Перейти на страницу:

– …bylem wtedy swiadkiem i jestem prawie pewien, ze to ten chlopak! Widac wymigal sie jakos… – Spojrzal na mnie i urwal gwaltownie rozpoczete zdanie. Podeszlam do okna. Marcin dawal mi znaki, zebym otworzyla.

– Czy moge otworzyc na chwile? – zapytalam.

– Prosze bardzo… – odparla jedna z pan.

Uniosla sie na swoim miejscu i spojrzala na peron. Na Marcina. Odganialam od siebie wszystkie mysli, ktore gwaltownie tloczyly mi sie do glowy. Mialam przed soba trzy godziny jazdy. Dosc czasu na myslenie. Przez megafon zapowiedzieli juz odejscie mojego pociagu.

– Pa, Marcin! Pozdrow mame i podziekuj! Nie zapomnisz?

– Nie zapomne! – zblizyl sie do wagonu. – Niczego nigdy nie zapomne, Mada!

– Tylko tydzien!

– Do widzenia, malutka…

Pociag ruszyl, po chwili zamknelam okno. Siegnelam po Bratnego i automatycznie przerzucalam kartki. Nie moglam uporzadkowac swoich mysli. A moze ten pan mowil o kims innym? Ale ta historia z Olem… Kiedy chcialam, zeby mi wyjasnil sens swojej scysji z Marcinem w tamta niedziele u mnie, Olo odmowil mi stanowczo.

– Nie, Mada! Nie powiem, zeby to byl drobiazg i ze nie ma o czym mowic! Ale mowienie o tym nie jest moja sprawa. Niech ci wystarczy, ze jestem w stanie zrozumiec Marcina! Mysle, ze wszystko ulozy sie wlasciwie! Jasne, ze…

– Ze co?

– Och, na kazdego chlopaka trzeba uwazac, zeby nie palnal jakiegos glupstwa!

Olo byl w stanie zrozumiec Marcina. To mnie troche uspokajalo. Mialam duze zaufanie do Ola, wiedzialam, ze na kazda sprawe patrzy obiektywnie i z wielu stron. A jednak najwiekszym autorytetem byla dla mnie babcia. Moze opowiedziec jej wszystko?

– Chcialbym, zebys miala do mnie takie zaufanie, jakie masz do babci Emilii! – powiedzial kiedys Marcin zazdrosnie. – To chyba jedyna osoba, z ktorej zdaniem sie liczysz, ktorej opinie cenisz, ktorej wplywowi potrafisz ulegac!

– Masz racje! – przyznalam. – Ale wiesz, babcia jest bardzo sprawiedliwa! Pomysl tylko! Pomimo ze tatus jest dla niej najblizszym czlowiekiem na swiecie, a moja mama zupelnie obca osoba, w ich konflikcie potrafila stanac po stronie mamusi i wlasnie za to wszystko ja tak bardzo kochamy! Babcia jest sprawiedliwa, Marcin, i powinna wystepowac w charakterze lawnika na Sadzie Ostatecznym!

– No, coz… moze kiedys i mnie zaufasz… – odparl z zaduma.

– Moze…

Ale jak moglam ufac Marcinowi, jezeli ciagle napotykalam jakies niedomowienia, niejasnosci? Do czego byl zdolny ten moj Marcin – subtelny, obowiazkowy, troskliwy? Chcial, zebym mu ufala… dobrze, bede ufac dalej, nic nie powiem babci, nic poza tym, ze jestem szczesliwa, bo kocham Marcina!

Babcia przyszla po mnie na dworzec.

– Boze! Kobieto! Niedlugo bedziesz starsza ode mnie! – zawolala na moj widok.

Uwielbialam mieszkanie babci. Te dwa malusienkie pokoiki, zastawione antykami, pelne drobnych cudownosci, zawsze przypominaly mi staroswiecka szkatulke! I tylko kiedy wchodzilo sie do kuchni, uderzal ogromny z nimi kontrast: kuchnia babci wyposazona byla w najbardziej nowoczesne sprzety gospodarstwa domowego.

– Tatus przyjezdza jutro rano, Magdusiu! – babcia szykowala dla nas drugie sniadanie, siedzialam razem z nia w kuchni i nie moglam sie nadziwic, ze ta starsza pani jest ciagle taka sliczna! – Wyjedziemy po niego na dworzec. Powiedz mi prawde, kochanie, cieszysz sie?

– Tak. I przyznam sie babci, ze jestem przejeta. Chcialabym podobac sie tatusiowi! Babcia westchnela.

– Ja mu nie moge darowac tego wszystkiego! Czesto mysle, ze to moja wina, przeciez najwyrazniej zle go wychowalam! Podaj mi te niebieskie filizanki, Magdusiu! Jezeli mezczyzna nie otrzyma w domu odpowiedniego wychowania, kobieta, ktora sie z nim wiaze, ma trudny orzech do zgryzienia! Och, rozmawiam z toba jak z dorosla, ale przeciez jestes wlasciwie dorosla!

– Jestem, babciu, ale to nie przeszkadza, ze chcialabym miec ojca! Czy tatus wie, ze bede tu przez swieta?

– Oczywiscie! Siadaj, Magdusiu, zjemy sobie w kuchni! Oczywiscie, ze wie! Ucieszyl sie bardzo. Pokaze ci jego list. Pisze, ze nie moze sie wprost doczekac tej chwili, kiedy bedzie mogl cie usciskac! Na pewno nie przypuszcza, ze zobaczy taka dorosla panne!

– Dostalam od mamy pomadke i jutro umaluje sie przed pojsciem na dworzec!

– Dobrze, kochanie!

Krzatanina babci, jej szybkie ruchy, z ktorych zaden nie byl zbedny, przeciwnie, kazdy cos zalatwial, zawsze wprowadzaly mnie w zdumienie. Moze dlatego, ze tak kontrastowaly z chaotycznymi gestami mamy, ktora w naszej malej kuchence potrafila przemierzac niepotrzebne kilometry. Przygladajac sie babci, myslalam, ze tego wlasnie musze sie od niej nauczyc: celowosci dzialania. I to nie tylko w kuchni, ale takze w zyciu. To zabawne, ale te dwie sprawy wiaza sie ze soba bardzo scisle i babcia zapewne dlatego tak madrze umiala krazyc pomiedzy kuchennymi sprzetami, ze w ogole madrze i rozsadnie szla przez zycie. Czy oznaczalo to jednak, ze kierowala sie zawsze rozsadkiem? Nigdy sercem? Nigdy impulsem? Nigdy instynktem? Przyjrzala mi sie uwaznie, kiedy zapytalam o to i dosc dlugo zwlekala z odpowiedzia.

– Najwazniejsza, sadze, jest rownowaga. Czlowiek, ktory kieruje sie tylko rozsadkiem w rozstrzyganiu osobistych spraw, latwo moze sie stac oschly i bezwzgledny, chociaz nie musi! Ten znowu, ktory ulega jedynie rytmowi swojego serca i przyspieszone jego bicie traktuje jako sygnal do podjecia odpowiednich decyzji, latwo moze przegrac… chociaz takze nie musi? Sprobuj tego dzemu, kochanie! Robilam go w zeszlym roku, wisniowy, lubisz?

– Babciu, to jest odpowiedz wykretna – zaoponowalam.

– Mozliwe. Nie wiem jednak, do czego chcesz ja dopasowac? Bo przeciez na pewno masz na mysli jakas swoja konkretna sytuacje…

– Wiec moze inaczej, babciu! Prosze mi powiedziec, czy w moim wieku czlowiek jest obowiazany kierowac sie rozsadkiem? Mama twierdzi, ze tak!

Babcia usmiechnela sie z lagodna wyrozumialoscia.

– Mama… – powtorzyla – przez mame przemawia gorycz wlasnych doswiadczen! Nie dziwie sie, ze chce ustrzec ciebie przed podobnymi! Czy ma racje tak twierdzac? No, chyba ma, Magdusiu… Serce dziewczyny w twoim wieku jest bardzo zuchwale, ulegac mu, to ryzykowne posuniecie!

Przygladala mi sie z wyraznym wyczekiwaniem. Moglam jej teraz zawierzyc wszystkie swoje rozterki i obawy, szukac u niej rady, oparcia. Nie zrobilam tego, bo zbyt wiele przemawialo przeciwko Marcinowi, zbyt dokladnie mialam w pamieci spojrzenie tego obcego mezczyzny, ktory tak byl przejety spotkaniem Marcina w pociagu.

Po poludniu poszlysmy na spacer. Byl piekny dzien, sloneczny i cieply. Nie chcialam zajsc z babcia do jej chorej przyjaciolki, ktora odwiedzala codziennie z pakietem swiezej prasy.

– Poczekam tutaj, babciu! O, na tej laweczce kolo fontanny, dobrze?

– Jak chcesz… – zgodzila sie bez entuzjazmu.

Fontanna na rynku to miejsce spotkan mlodziezy z calego miasteczka. Pierwsze dni wiosny spedzily tu tego popoludnia cala gromade, ktorej moglam sie teraz przygladac z boku, bardziej w charakterze widza niz wspoluczestniczki tego wiecu. Chociaz przeciez niczym nie roznilam sie od tych dziewczat, ktore z podniesionymi w gore glowami chwytaly resztki slonca i spojrzenia chlopcow. Chlopcow takich jak Marcin. Strzepki rozmow, halasliwe wybuchy smiechu, docinki – wszystko to znalam, wszystko to bylo moje. Stolica czy powiatowe miasteczko – obojetne. Tkwimy z korzeniami w swoim stylu i nonszalancji, ktora nakazuje. A przeciez kiedy odrzucimy swoje zewnetrzne twarze, mamy oblicza zupelnie inne, zatracamy te szorstkosc, ktora pozornie nas cechuje. Co moze wiedziec o Marcinie obcy czlowiek z pociagu? Czy zna go naprawde, czy sadzi jedynie po pozorach, ktore Marcin stworzyl i ktore moze kiedys przemowily przeciwko niemu?

Tego popoludnia mialam serce bardzo zuchwale – cytujac babcie. Gotowa bylam darowac Marcinowi wszystkie jego potkniecia z ubieglego roku, tylko po to, aby jakos utrzymac wszystko, co miedzy nami bylo. Ostatecznie fakt, ze mama zawiodla sie na ojcu, nie moze przez cale zycie odbijac sie echem na kazdej mojej wlasnej decyzji, tak jak to sugeruje mama i czemu przytakuje babcia! A zreszta… kazdy medal ma dwie strony. Jutro staniemy z tatusiem twarza w twarz. Jestem dorosla i moze ojciec zechce opowiedziec mi cos, co wyjasni jego stanowisko? Tak czy inaczej, zawdzieczam mu fakt swojego istnienia i mam prawo kochac go za to! Dlugo jeszcze myslalam o tych sprawach siedzac na laweczce kolo fontanny i coraz zywiej ogarniala mnie chec powiedzenia glosno: "Tatusiu"!

– Jak babcia mysli? Czy zapyta mnie o mame, o nasze zycie, o dom? zastanawialam sie, kiedy jadlysmy kolacje.

– Jezeli nie zapyta, opowiadaj mu sama! Nie omijaj niczego! Zapewne bedzie mu niezrecznie pytac.

Nie moglam zasnac tego wieczoru. W skrytosci ducha liczylam na to, ze uda mi sie skleic moj rozbity dom. Ale czy mama zgodzilaby sie na powrot ojca? To chyba zalezalo tylko od niego! Musialby mame przeblagac, na pewno nie byloby to latwe. Mogl jednak sprobowac…

Babcia obudzila mnie raniutko.

– Zacznij swoj makijaz, Magdusiu! Za godzine przyjezdza pociag.

Wyskoczylam z betow jak wariatka.

– Babciu, ale sniadania nie jemy?

– Nie! Nakrylam stol w tamtym pokoju, zjemy juz we trojke! Ech, no, moja kochana! Nie rob z siebie takiego kociaka! Mozesz sie podmalowac, ale oglednie! Zrobilas sobie usta od ucha do ucha!

– Teraz lepiej?

– Moze zostac! O! Jaki piekny jest ten lancuch! To od mamy?

Wczoraj zdjelam lancuch, zanim dojechalam do babci.

Balam sie, ze moge go zgubic.

– Nie, babciu, nie od mamy!

– No? Od kogo dostalas? Sliczny!

– Dostalam go od mamy Marcina…

– To brzmi dumnie! – rozesmiala sie babcia. – Nie opowiesz mi nic o… mamie Marcina?

– Nie teraz, babciu, dobrze? Teraz jestem nieludzko zdenerwowana!

– Tak, szykuj sie! Musimy zaraz wychodzic! Przyszlysmy na dworzec chwile przed przyjsciem pociagu.

– Poznasz go? – zapytala babcia.

– Chyba nie… a moze? Jak go zobacze…

Перейти на страницу:

Siesicka Krystyna читать все книги автора по порядку

Siesicka Krystyna - все книги автора в одном месте читать по порядку полные версии на сайте онлайн библиотеки mybrary.info.


Zapa?ka Na Zakr?cie отзывы

Отзывы читателей о книге Zapa?ka Na Zakr?cie, автор: Siesicka Krystyna. Читайте комментарии и мнения людей о произведении.


Уважаемые читатели и просто посетители нашей библиотеки! Просим Вас придерживаться определенных правил при комментировании литературных произведений.

  • 1. Просьба отказаться от дискриминационных высказываний. Мы защищаем право наших читателей свободно выражать свою точку зрения. Вместе с тем мы не терпим агрессии. На сайте запрещено оставлять комментарий, который содержит унизительные высказывания или призывы к насилию по отношению к отдельным лицам или группам людей на основании их расы, этнического происхождения, вероисповедания, недееспособности, пола, возраста, статуса ветерана, касты или сексуальной ориентации.
  • 2. Просьба отказаться от оскорблений, угроз и запугиваний.
  • 3. Просьба отказаться от нецензурной лексики.
  • 4. Просьба вести себя максимально корректно как по отношению к авторам, так и по отношению к другим читателям и их комментариям.

Надеемся на Ваше понимание и благоразумие. С уважением, администратор mybrary.info.


Прокомментировать
Подтвердите что вы не робот:*