Impresjonista - Kunzru Hari (читать книги онлайн регистрации .txt) 📗
Astrologa wezwano na dlugo, zanim Pran Nath przyszedl na swiat. Rodzina umiescila go pod wentylatorem na zacienionej werandzie, gdzie czekal, popijajac herbate z cukrem i kurczowo sciskajac w reku szkatulke z wykresami.
Przyszlo mu czekac bardzo dlugo.
Wypil herbate. Starannie ulokowal na stole szkatulke. Zjadl owoce, obrawszy je ostroznie nozem. Odmowil kolejnej porcji herbaty. Wstal, przeciagnal sie i z satysfakcja poczul, jak kregi wracaja na swoje miejsce przy wtorze lekkiego chrupniecia. Uprzejmie odmowil wody sodowej z limonka. Krzyki rodzacej niosly sie echem po calym ogrodzie.
Pozniej astrolog wybral sie na krotka przechadzke. Wachal jasmin i cieszyl sie cieniem drzew. Ogrodnik podlewal klomb obsadzony delikatnymi bialymi liliami i gosc przystanal, by pochwalic jego prace. Twarz ogrodnika zajasniala duma. Potem obaj zamilkli, wsluchani w coraz rozpaczliwsze jeki i lkania dochodzace z pokoju matki.
Kiedy slonce skrylo sie juz za dachami, astrologowi zaproponowano, by sie polozyl i odpoczal. Tym razem nie odmowil, choc trudno mu bylo zasnac. Zajmowal sie wprawdzie narodzinami i ich znaczeniem, jednak samo zjawisko zawsze budzilo jego niepokoj. Krew i bol. Kobieca domena, niedostepna mezczyznie, nawet bedacemu znawca Jyotish, dla ktorego wiekszosc tajemnic jest jasna i zrozumiala. Wolal traktowac narodziny jako fakt matematyczny, dostojny przemarsz planet i konstelacji przez wyraznie okreslone domy, sektory bezkresnej przestrzeni podzielonej siatka umownych linii. Parkosyzmy bolu, bieganina sluzacych, krwawe, okropne sceny, jakie niewatpliwie rozgrywaly sie w pokoju na gorze, to wszystko sprawialo mu wielka przykrosc. Nieprzyjemnie bylo myslec o planetach szarpiacych lonem tej nieszczesnej kobiety. Zawsze wyobrazal sobie wplyw gwiazd jako cos eterycznego, subtelnego.
A potem zapadla zlowieszcza cisza. W napieciu wsluchiwal sie w odglosy dobiegajace z gestniejacych ciemnosci. Halasliwe brzeczenie owadow, skrzek papug przekrzykujacych sie w galeziach drzew. I nic wiecej. Nic czlowieczego. Niedlugo potem zjawila sie sluzaca z lampa oliwna. Postawila ja na stole. Zewszad zlecialy sie cmy i zaczely bic w szklana oslonke plomienia.
– Dziecko sie urodzilo – oznajmila z dziwnym wyrazem triumfu na twarzy. – Chlopiec. Matka nie zyje.
Astrolog z rezygnacja pokiwal glowa. Potem spojrzal na zegarek, otworzyl szkatulke, wyjal pioro i papier i zabral sie do pracy.
Wykres okazal sie bardzo dziwny. I straszny. Gwiazdy tworzyly nieregularny, przerazajacy uklad. W modelu ich oddzialywania brakowalo rownowagi. Wszystko zbaczalo w strone pasji i zmiany. Astrologowi taki rozklad wydal sie nieprawdopodobny. Sily biegnace we wszystkich kierunkach, zgubny wplyw Ksiezyca i Saturna wrozyly najrozmaitsze przeobrazenia. To byl wykres bez zadnych stalych elementow. Wykres pelen klamstw. Astrolog zajrzal do swej ksiegi, by sprawdzic wyniki, pokrywajac wyliczeniami papier nakrapiany brazowawymi cetkami.
Przyszlosc chlopca byla niejasna. Astrolog nie potrafil przewidziec zadnej ze zwyklych rzeczy – ani dlugosci zycia, ani perspektyw malzenskich, ani pomyslnosci materialnej. Uklady wylanialy sie po to tylko, by zniknac przy probie okreslenia innego aspektu koniunkcji. Planety przemykaly przez kolejne domy, zawieszone miedzy pozycja przyjazna a wroga. Widoczne mozliwosci po chwili ginely z oczu. Astrolog nigdy dotad nie byl tak zdezorientowany.
Byc moze (choc nie dalby za to glowy) przez ten chaos wiodla jakas droga. Jesli tak, byla z pewnoscia bardzo pokretna. Jakim cudem tyle falszu moglo prowadzic ku wlasnemu przeciwienstwu, ku rozwianiu iluzji? Podniosl glowe i spojrzal na prostokat swiatla na pietrze. Dziecko pozna, co to cierpienie i strata. Czy naprawde powinien mowic o tym ojcu? Ten czlowiek wlasnie oplakuje zone. Na stole martwe cmy ulozyly sie w mandale u podstawy lampy. Astrolog pomyslal o zmarlej kobiecie. Po jego ciele przebiegl dreszcz.
Po powrocie sluzaca zastala go nad nowym, starannie rozrysowanym wykresem, obrazujacym pomyslna przyszlosc, dlugie zycie, synow i sukcesy w interesach. Porwany na strzepy pierwszy wykres lezal w szkatulce, ukryty przed wzrokiem innych.
Kiedy astrolog przyniosl panu horoskop nowo narodzonego syna, Pandit Razdan wygladal na zadowolonego. Wszyscy i tak wiedza, ze astrologowie mowia swoim klientom to, co tamci chca uslyszec. Jesli czyjas broda plonie, zawsze znajdzie sie ktos, kto ogrzeje sobie przy niej rece. A kto daje napiwek zwiastunowi ziej nowiny? Po ujrzeniu noworodka o bialej skorze Anjali wiedziala, ze wisi nad nim fatum.
Dziecko stekalo i kwililo, gdy tymczasem jeden z chlopcow pobiegl na miejsce kremacji po kaplana, a akuszerki palily w ogrodzie skrwawione przescieradla. Wydawalo sie, ze nikt nie poswiecil zmarlej matce ani jednej mysli. Zajmowalo ich jedynie jak najszybsze usuniecie ciala. Ta dziewczyna byla wynaturzeniem, czynnikiem drazniacym naskorek sprawnie funkcjonujacego domostwa. Zawiazala sie cicha zgoda co do traktowania jej jak zjawy, tymczasowego fenomenu, ktory po prostu zniknal.
Anjali podzielala poglad, ze smierc Amrity byla najlepszym rozwiazaniem. To cud, ze jej pani przetrwala tak dlugo. Rodzina nie posiadala sie ze szczescia po narodzinach syna. Jaki duzy! Jaki zdrowy! Ale Anjali, patrzac na chlopca, nie mogla zapomniec o jego prawdziwym pochodzeniu, o dziewczynie z braminskiego rodu zhanbionej przez bladolicego mezczyzne z fotografii. I potrafilaby trzymac jezyk za zebami, gdyby tylko dziecko nie okazalo sie takim potworem.
To stalo sie jasne juz wtedy, gdy Pran Nath byl maly. Plul na innych, kopal, a gdy ktos osmielil sie go ukarac, wpadal w szal. Dostawal piekne ubrania, ktore darl na strzepy, i mnostwo zabawek, ktore rozbijal w drobny mak. Prezenty mialy mu zastepowac rozmowy z ojcem, odbywane niezmiernie rzadko i przypominajace raczej ostre napomnienia, zywcem wyjete z ksiegi porad domowych. „Utrzymuj wlosy w czystosci, by uniknac pasozytow”. „Zapamietaj rozne sposoby zaczynania listow”.
Kiedy Pran Nath skonczyl szesc lat, zatrudniono nauczyciela, pod ktorego okiem chlopiec mial odebrac moralna, intelektualna i fizyczna edukacje, opisana przez Amara Nath Razdana w artykule Glos w sprawie naprawy hinduskiego systemu wychowania. Nauczyciel opuscil dom po tygodniu z noga zlamana w kostce. Twierdzil, ze to jego podopieczny podstawil mu noge i spowodowal upadek ze stromych schodow. Po nim przyszli nastepni. Zaden z nich nie wytrwal dluzej niz pare miesiecy. Bezposrednio po kontuzjowanym pedagogu nastal byty wojskowy w stopniu sierzanta, ktory zalamal sie, znalazlszy sekretna kolekcje drogich jego sercu listow milosnych spalonych na popiol. Potem byli: zezowaty Bengalczyk; Sindhi, rozmilowany w Keatsie i ze sklonnoscia do alkoholu; paru przerazonych studentow uniwersytetu, a nawet pewien Anglik, ktory zrezygnowal po pierwszej lekcji i oswiadczyl, ze jego noga wiecej w tym domu nie postanie.
Anjali przypisywala porazki nauczycieli pochodzeniu chlopca i gotowa byla kazdemu dowiesc swoich racji. Choc poczatkowo Pran Nath znajdowal obroncow, wykruszali sie jeden po drugim, zrazeni jego arogancja i niewybrednymi psikusami. Stwierdziwszy, ze chlopiec jest calkiem bystry, wkrotce przekonywali sie, ze uzywa swego sprytu glownie po to, by niszczyc ich wlasnosc albo podrzucac im coraz to nowe paskudztwa, ktore znajdowali w jedzeniu, we wlosach czy w poscieli. Jego talent mimiczny – kolejna potencjalna zaleta – znajdowal ujscie w okrutnym parodiowaniu chromego czokidara albo sposobu, w jaki syn krawca, chlopiec z zajecza warga, je dal. Probowali wyperswadowac mu takie zachowanie, ale przypominalo to karmienie malpy sola. W koncu jeden po drugim zgodzili sie z Anjali, ze Pran Nath to istny dopust bozy.
Mimo to ciagle pozostawal jedynym synem. Cokolwiek powiedzial czy zrobil, z definicji bylo doskonale. Z ojcem zagrzebanym w ksiegach, bez matki, bez brata czy chocby nagrody pocieszenia w postaci siostry, do ktorej moglby sie zwracac w razie potrzeby, byl samotny. Sluzba zbiorowo zagryzala wargi. Pran Nath nie zwracal uwagi na ich niechec, gleboko przeswiadczony, ze jest pepkiem swiata. Owo przekonanie wyplywalo z zachwytow okazywanych przez czlonkow dalszej rodziny, ale po kilku latach nawet oni zaczeli sie od niego odwracac. Dumne z Prana Natha ciotki jedna po drugiej umieraly albo zaprzestawaly odwiedzin. Stryj mial wylew, spowodowany – jak szeptano miedzy soba – przez Prana Natha, ktory pewnej nocy imitowal pod jego oknem glos jakiegos dzikiego zwierza.
Kiedy Pran wyciaga reke w strone corki Anjali, podstawy jego swiata sa bardziej nietrwale, niz mu sie wydaje. Wzbieraja potezne sily, gotowe w kazdej chwili objawic swa moc. Jesli jego palce dotkna obiektu, ku ktoremu daza, bieg rzeczy ulegnie przyspieszeniu. Na razie ta chwila ma w sobie jakis zastygly wdziek, pozorny spokoj bliski rzeczywistej synchronii, nie wiedziec czemu przesycony zapachem surowej cebuli.
Pod koniec wojny znakomity adwokat pandit Amar Nath Razdan jest juz dumnym autorem dwustu siedemdziesieciu szesciu artykulow opublikowanych w rozmaitych czasopismach, od broszur wydawanych przez Stowarzyszenie Mlodych Kaszmirczykow po gazety ogolnokrajowe. Jego zainteresowania sa niezmiernie rozlegle. W sprawach polityki sklania sie ku wywazonemu nacjonalizmowi opartemu na przekonaniu o potrzebie zachowania tozsamosci kazdej z grup spolecznych. Co do religii, przynalezy do konserwatywnego skrzydla wspolnoty kaszmirskich panditow, identyfikujacych status spoleczny z wartosciami etycznymi i surowo potepiajacych wszelkie proby lagodzenia kastowych obostrzen. W waznej kwestii dbalosci o zdrowie jest zagorzalym i niestrudzonym oredownikiem rygorystycznego przestrzegania zasad higieny osobistej, przekonanym o koniecznosci jej oficjalnego wspierania rozporzadzeniami lokalnych wladz, moze nawet dzialalnoscia inspektorow oplacanych z kasy Ministerstwa Zdrowia. W kwestii etykiety boleje nad zanikiem kanonow dobrego wychowania. Co do jezyka, jest zdeklarowanym przeciwnikiem zasmiecania go wulgaryzmami, przeklenstwami i slangiem. Literature starozytna przedklada nad dziela autorow nowozytnych. W malarstwie i sztukach plastycznych kieruje sie tymi samymi upodobaniami. Potrawy powinny byc, jego zdaniem, niewyszukane i pozywne; nalezy unikac fanaberii, nowinek kulinarnych i nadmiaru przypraw. W kwestiach stroju glosi zasade skromnosci i wystrzegania sie krzykliwych wzorow, szczegolnie szalenczych kombinacji kratek i paskow.