Tomek na Czarnym L?dzie - Szklarski Alfred (читать бесплатно полные книги .TXT) 📗
NIEZWYKLE SAFARI
Tomek poruszyl sie niespokojnie na waskiej koi. Otworzyl oczy i natychmiast rozejrzal sie po kabinie. Promienie wschodzacego slonca oswietlaly ja przez okragly iluminator. Zrazu chlopiec nie mogl pojac, dlaczego zbudzil sie nieoczekiwanie o tak wczesnej porze. Zaczal wiec czujnie nasluchiwac; po krotkiej chwili nie mial watpliwosci – jego sen przerwalo nagle znieruchomienie statku.
Zgrzyt lancuchow opuszczanych kotwic oznaczal, ze przybyli juz do Mombasy w Afryce Rownikowej.
Tomek zerwal sie z koi. Szybko narzucil na siebie ubranie, po czym wybiegl na poklad. Marynarze zakotwiczali statek w malowniczej zatoce. Blekitno-zielone morze otaczal polkolem lad porosly wspaniala, tropikalna roslinnoscia. Z dala mozna bylo rozroznic strzeliste palmy kokosowe z pioropuszami koron obok starych, zadziwiajacych ogromem baobabow, rozlozyste drzewa mangowe, szerokolistne migdalowce i smukle papajowce. Wsrod drzew bielily sie mury domow, a na wzgorzu w srodku miasta sterczaly rumowiska dawnej budowli obronnej.
Bialawe rafy koralowe, ciagnace sie wzdluz pokrytego bujna zielenia wybrzeza, dodawaly Mombasie niezapomnianego uroku.
W zatoce stalo kilkadziesiat statkow ze zwinietymi zaglami. Wiekszosc z nich miala nieskazitelny ksztalt starych arabskich zaglowcow. Gdy sie na nie spogladalo, wydawac sie moglo, ze tutaj czas nie postepuje naprzod. Od wiekow niezmiennie polnocno-wschodni monsun, wiejacy od wybrzezy Azji, przywiewal podobne stateczki do Mombasy, natomiast wiatr poludniowo-zachodni umozliwial im powrot do portow macierzystych1 [1 Monsun (z arab. mausim – pora roku) – wywolywany sezonowymi zmianami cisnienia atmosferycznego nad kontynentem i oceanem wiatr, ktory w cieplej porze wieje znad morza w strone ladu, a w porze chlodnej odwrotnie. Wraz ze zmiana kierunku wiatru nastepuje nagla zmiana pogody. Monsunowi ladowemu (zimowemu) towarzyszy przewaznie pogoda sucha, a morskiemu (letniemu) deszczowa. Monsuny wystepuja w poludniowej i poludniowo-wschodniej Azji. Zalicza sie do nich takze podobne wiatry wschodniej Afryki Rownikowej, poludniowej Australii oraz slabsze, mniej regularne wiatry poludniowego wybrzeza Alaski, polnocnej Kanady, polnocno-wschodniej Europy i polnocnej Syberii.]. Jak dawniej, tak i teraz z kuchni okretowych mieszczacych sie pod plociennymi dachami unosil sie zapach korzeni, ktorymi Arabowie zwykli przyprawiac pozywienie.
Tomek rozgladal sie z zainteresowaniem. Przeciez port Mombasa mial bardzo ciekawa, choc nie zawsze chlubna przeszlosc. Od paru wiekow stanowil niejako brame dla calej Afryki Wschodniej. Podczas dawnego najazdu Portugalczycy spalili miasto, lecz dzieki wezlowemu polozeniu na szlaku komunikacji morskiej, szybko dzwignelo sie z popiolow. Przez dlugie lata Mombasa byla jednym z glownych osrodkow handlu niewolnikami. Dziesiatki tysiecy afrykanskich Murzynow wywieziono stad na dalekie kontynenty.
Tomek rozmyslal o tym i nie mogl po prostu pojac, iz w tak uroczym zakatku poplynelo tyle krwawych lez nieszczesnych brancow.
– A to dopiero z ciebie ranny ptaszek! – odezwal sie Wilmowski, podchodzac do syna ze Smuga i bosmanem Nowickim.
– Zbudzilem sie, gdy maszyny ucichly na statku – odparl chlopiec. – Podziwiam piekny krajobraz i stojace w porcie malownicze stare zaglowce. Zastanawiam sie, czy nie sluzyly do wywozenia stad niewolnikow.
– Jestem tego niemal pewny – wtracil bosman Nowicki i zaraz dodal ciszej: – Slyszalem, brachu, ze w Mombasie podobno jeszcze teraz handluje sie ludzmi. Jezeli masz wielka ochote, to za sztuke perkalu mozesz kupic tutaj Murzyna lub Murzynke.
– Czy to naprawde mozliwe, tatusiu? – zapytal Tomek, gdyz niezbyt dowierzal slowom zartobliwego bosmana.
– W roku tysiac osiemset czterdziestym piatym Anglicy wymogli na miejscowym sultanie podpisanie porozumienia zakazujacego wywozenia niewolnikow z Afryki Wschodniej. Latwiej jednak bylo spowodowac zawarcie umowy, niz dopilnowac zaprzestania handlu przynoszacego duzy dochod Arabom oraz niektorym kacykom murzynskim. Nic wiec dziwnego, ze i dzisiaj jeszcze handluje sie w tym kraju niewolnikami – odpowiedzial Wilmowski.
Tomek nie prosil o dalsze wyjasnienia, gdyz uwage jego pochlonela duza motorowka, w ktorej przybyli na statek angielscy urzednicy portowi. Dzieki rekomendacjom Hagenbecka, dobrze znanego wladzom angielskim, Wilmowski szybko zalatwil wszelkie formalnosci celne i lowcy wkrotce mogli zejsc na wybrzeze.
W porcie panowal nadzwyczaj ozywiony ruch. Murzyni oraz Arabowie rozladowywali i zaladowywali statki, w zakamarkach pokladow bawily sie gromady brudnych, polnagich dzieci. Murzynscy rybacy wynosili z lodzi kosze pelne wielkich, kolorowych krabow, poruszajacych niezgrabnie dlugimi konczynami.
Dalsze obserwacje Tomka i jego towarzyszy przerwal wysoki, chudy mezczyzna, ktory wlasnie do nich podszedl.
– Czy mam przyjemnosc powitac panow Wilmowskiego i Smuge? – zapytal, uchylajac bialego korkowego helmu.
– To zapewne pan Hunter? Spodziewalismy sie, ze bedzie nas pan oczekiwal w porcie – odparl Wilmowski, wyciagajac dlon. – Oto reszta towarzystwa: pan Smuga, bosman Nowicki i moj syn Tomek.
Hunter przywital sie ze wszystkimi kolejno. Byl on zawodowym przewodnikiem i tropicielem zwierzat. Zostal polecony Wilmowskiemu przez jednego ze wspolpracownikow Hagenbecka na przewodnika wyprawy lowieckiej, a powiadomiony telegraficznie o dniu ich przyjazdu, juz czekal na wybrzezu.
Nalezy wyjasnic, ze organizatorzy ekspedycji lowieckich zazwyczaj najmowali zawodowych wytrawnych bialych strzelcow-tropicieli, znajacych doskonale okolice. Zaglebianie sie bez nich w dziki, nieznany kraj byloby zwyklym szalenstwem. Hunter juz od dawna przebywal w Kenii i bral udzial w wielu wyprawach. Posiadal szczegolna dla naszych lowcow zalete – wladal dosc biegle jezykiem polskim, ktorego nauczyl sie towarzyszac polskiemu podroznikowi i badaczowi Janowi Dybowskiemu2 [2 Poczawszy do 1889 r. Jan Dybowski badal poludniowa Algierie. Sahare i Kongo.] w jednej z jego wypraw do Konga. Hunter mieszkal w Mombasie w malym jednopietrowym domku polozonym w poblizu malowniczych ruin dawnej fortecy portugalskiej. U niego rozgoscili sie nasi lowcy.
Nastepnego dnia po przybyciu do Mombasy Wilmowski zwolal z samego rana walna narade. Zaraz na poczatku rozmowy tropiciel zapytal, na jakie zwierzeta lowcy maja zamiar polowac. Wyjasnien udzielil mu podroznik Jan Smuga, on to bowiem na prosbe Wilmowskiego opracowal plan wyprawy.
– Nasze stosunkowo skromne srodki finansowe z gory wykluczaja lowy na zbyt wiele gatunkow zwierzat – mowil Smuga. – Dlatego tez mamy zamiar chwytac jedynie okazy, za ktore bedziemy mogli uzyskac w Europie najwyzsze ceny. Uzgodnilismy te sprawe z Hagenbeckiem i zarzadem ogrodu zoologicznego w Nowym Jorku. Uzyskalismy konkretne zamowienia. Z tego powodu przede wszystkim interesuja nas goryle.
Hunter gwizdnal z cicha. Po krotkiej chwili milczenia powiedzial: – W Kenii nie znajdziecie malp czlekoksztaltnych.
– Slusznie, lecz w okolicach jeziora Kiwu, a wiec na pograniczu Konga i Ugandy, zyja goryle gorskie, natomiast w dzungli Ituri znajdziemy goryle wlasciwe3 [3 Malpy czlekoksztaltne obejmuja trzy gatunki: jeden azjatycki – orangutan (Pongo pygmaeus) oraz dwa afrykanskie – szympansy i goryle. Wsrod szympansow rozroznia sie: szympansa gambijskiego (Pan chimpanse), tak zwane nsoko (Pan castomale), marungu (Pan marungensis) i tszego (Pan satyrus). Do goryli naleza: goryl wlasciwy (Gorilla gorilla). spotykany nad Zatoka Gwinejska i w Kongu, oraz goryl gorski (Gorilla beringei). zyjacy w gorach w okolicach jeziora Kiwu. Samce goryli wyrozniaja sie w rodzinie malp czlekoksztaltnych najwyzszym wzrostem, przekraczajacym nieraz 2 metry.]. Tam wlasnie mamy zamiar na nie polowac – odparl Smuga.
Po dosc dlugim namysle Hunter powiedzial:
– Prawde mowiac, nie bralem dotad udzialu w polowaniu na goryle. Jak wynika z tego, co tu uslyszalem, chcecie zlowic je zywe. No, nie wiem, czy przemysleliscie dobrze cala sprawe. Nie bedzie totakie latwe przedsiewziecie.
– Nie jestesmy nowicjuszami, panie Hunter – spokojnie wtracil Wilmowski.
– Wiem o tym, lecz moim obowiazkiem jest przestrzec was przed niebezpieczenstwem grozacym podczas lowow na goryle – odparl Hunter. – Nie tylko niedostepnosc terenu oraz dzikosc zwierzat beda utrudnialy lowy. W tamtych okolicach nie jest zbyt spokojnie. Na pewno przyjdzie nam sie zetknac z plemionami murzynskimi, ktore jeszcze nie widzialy bialych ludzi lub, co gorsza, wycofaly sie ze wschodnich wybrzezy w obawie przed handlarzami niewolnikow. Mozemy sie spotkac z niezbyt zyczliwym przyjeciem.
– Musimy sie z tym liczyc – przyznal Smuga. – Jestesmy wyposazeni w doskonala bron. Postaramy sie rowniez o godnych zaufania, odwaznych ludzi, aby moc polegac na nich we wszystkich okolicznosciach.
– Najlepsza bron palna, nawet w reku wytrawnego strzelca, nie ustrzeze przed zatruta strzala zdradliwego Bambutte… – wolno powiedzial Hunter.
W tej chwili bosman Nowicki zrobil smieszny grymas. Tomek zachichotal, lecz szybko sie opanowal i zapytal:
– Kto to sa ci Bambutte?
– To Pigmejczycy zamieszkujacy okolice nad rzeka Semliki Chociaz sa najnizszymi ludzmi swiata, kazdy z nich potrafi zatruta strzala wypuszczona z luku powalic nawet najwiekszego slonia – wyjasnil Hunter. – Idziesz niby to przez nie zamieszkana przez ludzi dzungle, a tu nagle z drzewa swisnie mala strzala i byle cie tylko drasnela, zegnasz sie z tym swiatem.
Bosman wstrzasnal sie, mruknal pod nosem cos nieprzyjemnego o Pigmejczykach Bambutte. Hunter znow zagadnal Smuge:
– Jakie jeszcze zwierzeta oprocz goryli macie zamiar lowic?
– Czy slyszal pan cos o okapi? – zapytal Smuga.
Twarz Huntera spochmurniala jeszcze bardziej. Wzruszyl ramionami i rzekl:
– Slyszec to i slyszalem… Wspominal mi o tym gubernator Ugandy, Sir Harry Johnston. Dowiedzial sie od Stanleya4 [4 Henry Morton Stanley (1841 -1904) – dziennikarz amerykanski, jeden z najslynniejszych podroznikow po Afryce.], z ktorym sam rozmawial, ze w puszczach na zachod od Jeziora Alberta rzekomo zyje duze, podobne do osla zwierze. Budowa ma jakoby przypominac zyrafe. Krajowcy mowiac o tym zwierzeciu uzywali nazwy okapi5 [5 W 1901 r. wielkie wrazenie w Europie wywolala wiadomosc, ze w Kongu odkryto nowego, duzego ssaka. Rozpoczeto poszukiwania tego legendarnego zwierzecia, zwanego przez krajowcow okapi. W koncu zdobyto jego skore i czaszke. Pozniej przywieziono do Europy kilka skor i szkieletow, a nawet jedna zywa sztuke. Okapi (Okapia johnstoni) zyje najliczniej w bagnistych dziewiczych lasach polnocno-wschodniego Konga, pomiedzy Jeziorem Alberta i rzekami Uelle, Kongo i Aruwimi. Nalezy do rodziny zyraf, wsrod ktorych rozrozniamy dwa rodzaje: okapi i zyrafe wlasciwa (Giraffa). zyjace jedynie w Afryce w dzungli Konga w poblizu Ugandy.].